Panowała ogólna radość, galimatias, Wałęsa przy mikrofonie. Dyrektor mówi: „Kończymy strajk”, a Lechu na to: „Tak, kończymy”. Poszło to od razu na cały zakład i dyrektor zaraz po tym zamknął radiowęzeł. Wszyscy wstali od stołu i wtedy wpadła na salę pani Henryka Krzywonos z MPK i skoczyła do Lecha z krzykiem: „Sprzedaliście nas! Teraz wszystkie małe zakłady jak pluskwy wyduszą!”. Wałęsa pyta, co robić. Mówię, że nie wiem, że to chyba koniec. Ręce mi już opadły. Więc Wałęsa ponownie chwycił mikrofon: „Kontynuujemy strajk solidarnościowy...”. Lecz radiowęzeł był już wyłączony. Wtedy kobiety — Ewa Ossowska, Alina Pienkowska i pani Ania [Walentynowicz] — pobiegły do bram, żeby zawracać ludzi do stoczni.
Gdańsk, 16 sierpnia
Potrzebna jest wytrwałość. Wywiad z B. Borusewiczem, „Przegląd Polityczny”, 1987, nr 9, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agniesza Dębska, Warszawa 2005.